| | |
Aithinne Whittener ____________________
IMIE I NAZWISKO 16 ____________________
WIEK IV ____________________
DYSTRYKT trybut ____________________
FUNKCJA wylosowana ____________________
STATUS
|
MOTTO
___________________________________________
Kłopot z życiem polega na tym, że nie ma okazji go przećwiczyć i od razu robi się to na poważnie.
BIOGRAFIA
___________________________________________
W niedalekiej przeszłości żyła sobie dziewczynka. Kroczyła na swych niedużych stópkach przez świat usiany niedomówieniami i mrocznymi sekretami, o istnieniu których nie miała jeszcze wtedy pojęcia. Słuchając śpiewu ptaków, przeplatanych niekiedy z głosem jej ojca, nie myślała wówczas o zagłębianiu się w wirze niepewności, przyszykowanych jej przez los. Ale dni, w których największym zmartwieniem okazywał się zakaz wyściubienia nosa poza próg małego domku, dobiegły końca. Dziewczynka śniła o beztroskim radowaniu się z otaczającej ją rzeczywistości, ale prędzej czy później trzeba się obudzić. Trzeba wyjść poza klatkę, jedna chwila zmienia wszystko. Czas dostrzec kraj takim, jakim jest naprawdę. Czasem w życiu każdego człowieka jawi się wspomnienie, którego nie sposób ubrać w słowa. Wspomnienie tak nikłe, że niezwykłą trudnością okazuje się przywołanie kilku wyrazistych aspektów, a jednocześnie tak ważne, że gotowi jesteśmy poświęcić wszystko, w imieniu obrony jego istnienia. Nawet jeśli miałoby to oznaczać najdłuższą ze stoczonych przez nas bitew.
Aithinne ma szesnaście lat i niepełnosprawnego ojca oraz ciężarną matkę. Aithinne ma szesnaście lat i jest najstarszym dzieckiem w domu. Aithinne ma szesnaście lat i sześcioro rodzeństwa, niedługo siedmioro, dzień rozwiązania zbliża się wielkimi krokami. Aithinne ma szesnaście lat i osiem gęb do wykarmienia. Aithinne ma szesnaście lat i od pięciu lat jest niemową. Aithinne ma szesnaście lat i pięćdziesiąt wpisów; najwięcej, ze wszystkich osób między jedenastym a osiemnastym rokiem życia; co roku musi brać astragal, aby rodzina nie głodowała, a nie dopuszcza do siebie myśli, że następna po niej, czternastoletnia Lianne lub dwunastoletni Evan, mieliby mieć wpisów więcej, niż przewiduje minimum. Aithinne ma szesnaście lat i nigdy nie miała czasu, by szkolić się na zawodowca. Aithinne ma szesnaście lat i jest trybutką Czwartego Dystryktu.
WYGLĄD
___________________________________________
Chcesz ją spotkać, prawda? Idź nad morze. Pomost u wybrzeża, kilka ostatnich drewnianych desek, jest prawie zawsze przez nią zajęty. Nie robi nic szczególnego - z uwagą wpatruje się w zachodzące za horyzont słońce i wsłuchuje się w szumiące fale.
Na piegowate ramiona, prawie w całości zasłonięte materiałem koszuli bądź swetra, opadają w nieładzie długie włosy; plączą się i zawijają dokładnie tam, gdzie chcą. Określenie ich koloru nie jest trudne - rude; rdzawe, marchewkowe, rubinowe, cynamonowe - różnie mawiają. To jednak nie czyni z ich właścicielki osoby wyjątkowej, jednak dziewczyna zapada ci w pamięć, nieważne, czy tego chcesz, czy nie; niestety - nie na tyle głęboko, byś prozaicznie nie zakrył jej stertami zadań w szkole i w domu oraz milionem innych osób, których osobowość wydaje ci się znacznie bardziej interesująca.
Po dłuższej chwili zdajesz sobie sprawę, że ją znasz. Przecież każdego ranka przechodzi lekko przygarbiona tuż przed drzwiami twojego domu, w jednej dłoni zawsze trzyma trójząb, w drugie zaś - sieć. Wiesz też, że całkiem nieźle poluje, nigdy jednak nie miałeś okazji dojrzeć w jej rękach łuku. Przyglądasz się jej uważniej, zwracasz uwagę na oczy, wielkie, dziecięce oczy w wyrazistych jak u kota oprawach, przeszywają wzrokiem spod kurtyny rzęs, hipnotyzują hardym, zaciętym spokojem, wymalowanym w bystrych źrenicach, w niezwykłej barwy tęczówkach — intensywnych, ciemnych turnbullowym błękitem, wzburzonych niczym spienione morze i atramentowych niczym jego odmęty; oczy osoby urodzonej w burzy. Bez trudu dostrzegasz w nich również bezpodstawną butę i niepokorność, tak typowe dla ich właścicielki. Osadzone są na podłużnej, szczuplutkiej twarzy, zakończonej trójkątnym podbródkiem. Cerę ma jasną, prawie oliwkową; nie szpeci jej trądzik młodzieńczy, jednak nie możesz nie zauważyć odznaczających się, pojedynczych piegów, asymetrycznie rozsianych po wysokim czole, skroniach, delikatnym, nieco zadartym, nosku i rumianych skroniach.
Dalej wodzisz wzrokiem po jej sylwetce, nie zdając sobie sprawy, że i ty jesteś przez nią obserwowany. Nic szczególnego, myślisz. Jest szczupła, jak zdecydowana większość dziewcząt w jej wieku, a pod luźną tuniką nie możesz nawet dostrzec zarysu sylwetki. Nie przypuszczasz nawet, że pewnie wcale jej tam nie ma. Naiwny! Matka Natura poskąpiła Aithinne okrągłych bioder, talii osy i obfitego biustu - zawsze była smukłą, wręcz chudą dziewczyną o sylwetce bardziej młodziutkiej dziewczynki, niż prawdziwej kobiety. Widzisz typowo chłopięcą figurę, a to wrażenie dodatkowo potęguję jej strój. Owszem, będące nieodłącznym elementem jej stroju przylegające czarne bądź brązowe getry podkreślają całkiem zgrabne nogi, jednakże narzucona na ramiona przydługa koszula, wymiennie będąca ogromnym i długim, ale za to ciepłym swetrem, sprawiają, iż dziewczę to ginie w fałdach materiału. Próżno wyczekiwać, aż założy spódnicę – tę część garderoby już dawno oddała młodszej Lianne, która w zwiewnych kobiecych fatałaszkach prezentuje się o wiele lepiej. Szczupła noga zwisa swobodnie z pomostu - stópka zanurza się w chłodnej morskiej wodzie - i kołysze się w rytm melodii, znanej jedynie Aith.
Do twych nozdrzy dociera zapach mięty i świeżo upieczonego mięsa, zmieszany z drażniącym dymem ognia oraz subtelną nutą poziomek.
Pełne usta w naturalnym herbacianym odcieniu nawet nie drgną, podczas gdy szczupłe palce splatają kolejną sieć. Jednakże, gdy odkrywa, że wciąż tu jesteś, jasne brwi unoszą się nieznacznie do góry. Zniesmaczona podnosi się powoli i dopiero teraz zauważasz, jak wysoką osobą jest. Wszak pełne sto siedemdziesiąt siedem centymetrów rzadko kiedy można spotkać wśród płci pięknej. Obrzuca cię lekceważącym spojrzeniem i odchodzi leniwym krokiem. Ty również wracasz do swych zajęć. Przez chwilę starasz się powiązać jej twarz z imieniem i kiedy wreszcie ci się to udaje, zaczynasz się zastanawiać, jak tak przeciętna i pozbawiona dziewczęcego uroku osoba, może zachowywać się w taki sposób. Dochodzisz do wniosku, że jest na swój sposób pociągająca, choć przymiotnik piękna zupełnie do niej nie pasuje. Idziesz dalej i zapominasz o niej. Przypomnisz sobie dopiero wtedy, kiedy przypadkiem potrącisz ją na rynku, wypuści w błoto upolowanego bażanta i kolejny raz ujrzysz w jej oczach niechęć i wyraźną chęć mordu.
OSOBOWOŚĆ
___________________________________________
Tik tak. Zegar tyka. Z niepozornej, acz przyjaźnie nastawionej do świata panienki, nie zostało już niemal nic. Uśmiech, goszczący niegdyś na jej twarzyczce zniknął, by ustąpić miejsca trudnemu do zidentyfikowania grymasowi. Ale to wciąż ta sama Aithinne... tylko trochę mniej szczęśliwa. Życie niewyróżniającej się z tłumu dziewczyny jeszcze się nie skończyło. Stawienie czoła rzeczywistości, czekającej na nią w tej porażającej ciszy okazało się ostatecznie mniej trudne, niż zakładał to jej najgorszy scenariusz. O wiele ciężej przychodzi jej mierzyć się z powracającymi, sennymi koszmarami. Brutalne wizje przemykające pod jej zaciśniętymi powiekami nie są czymś, co sprawia, że na jej twarzy mógłby zagościć szczery uśmiech. Wspomnienia są niekiedy tak żywe, że sama niejednokrotnie przyłapała się na tym, iż musiała upewniać się o ich ulotności i nierzeczywistości. Życie cichej, skupionej na sobie i najbliższych jej ludziach nastolatki zmieniło się bezpowrotnie... Za sprawą strachu, niepewności i... wielkiej fali.
Nie lubi wybijać się ponad szereg. Gdyby tylko mogła, cały swój czas spędzałaby w lesie, dzierżąc w dłoniach łuk i strzały. Zdaje sobie sprawę, że jest to jednak całkowicie niemożliwe. Nie tylko przez wzgląd na kapitalońskie zasady, którym bądź co bądź, nie podporządkowywała się nigdy. Panna Whittener doskonale wie, czego chce i jak do tego dążyć. Rzadko daje za wygraną. Jest typem osobliwej dziewczyny, którą niezwykle trudno wpasować w jakikolwiek istniejący już schemat. Jest zmienna i nieprzewidywalna jak pogoda, co niespecjalnie ją martwi. Wszak to głównie temu zawdzięcza życie. I to nie tylko swoje.
Aithinne nigdy nie uważała się za osobę wyjątkową, czy nader interesującą. Mimo tego stwierdzenia bez wątpienia zna swoją wartość. Nie skupia się na rzeczach zbyt ulotnych, mało znaczących, twierdząc, że człowiek w dobie współczesnego chaosu winien zajmować się tylko tym, co niesie za sobą istotne konsekwencje. Życie jest zbyt krótkie, by zaprzątać sobie głowę błahostkami. Aithinne uwielbia planować. Starannie sporządzone scenariusze wszelkich możliwych sytuacji nadarzających się jej przy każdej sposobności, stanowią dla niej niejakie koło ratunkowe. Nie lubi uczucia braku gruntu pod stopami, a gdy zdana jest na innych, właśnie takie myśli rodzą się pod jej rudą czupryną. Wbrew temu, jakie może stwarzać wrażenie, nie należy do grona istot zbyt wylewnych. Niejednokrotnie wyklinała w duchu swą wrodzoną wrażliwość, która mimo sukcesywnego ukrywania, niekiedy potrafiła skutecznie utrudnić i tak skomplikowane już momenty jej życia. Nie od dziś wiadomo, że ludzie, którzy potrafią zadbać również o własne interesy, mają o wiele łatwiej. Aithinne przywodzić może na myśl istotkę twardo stąpającą po ziemi, niezrażającą się kłodami komplikacji, które los rzuca jej pod nogi. Osobę niezależną, nieprzywiązującą wagi do spraw zbyt powierzchownych. Stara się zachować kontrolę nad wszystkim, co robi, a jej niekiedy chorobliwa, nieustępująca ambicja utwierdza ją tylko w słuszności takich działań. Wymaga od siebie więcej, niżeli od innych, otaczających ją ludzi. Zdarza się, że bierze na swe barki zbyt wiele, a usiłując stanąć na wysokości zadania, nieświadomie zapomina o innych, równie ważnych rzeczach. Jest perfekcjonistką, uchodzącą czasem za ucieleśnienie cnót indywidualistki. Każde zajęcie, za które postanawia się zabrać, doprowadza do zadowalającego końca. Jeśli coś idzie nie po jej myśli, nie zawahałaby się zacząć wszystkiego od początku. Doskonale wie, jak zachować się w danej chwili, nie pozwalając na to, emocje przejęły nad nią kontrolę. Nie zawsze się jej to jednak udaje, wszak jest tylko człowiekiem.
Niezwykle trudno ją rozgryźć. O ile sama na to nie pozwoli. Przypomina książkę, której okładka nie zawiera autora, zachęcającej ilustracji, ani nawet krótkiej wzmianki o tym, co znajduje się wewnątrz. Dopuszcza do siebie tylko te osoby, którym ufa, a zdobycie zaufania panny Whittener to rzecz dość trudna i wymagająca pokładów olbrzymiej cierpliwości. Mimo tego nigdy nie odmówiłaby pomocy każdemu, kto by, w jej odczuciu, tego potrzebował. Kłóciłoby to się bowiem z niemal wszystkimi, wyznawanymi przez nią zasadami, w zgodzie z którymi stara się żyć. Samozaparcie i hart ducha... odpowiedzialność i rzetelność chodzące na dwóch długich nóżkach. Tak, to bez wątpienia jedna z jej twarzy. Druga, ta tak rzadko wystawiana na światło dnia codziennego, przedstawia natomiast istotkę lojalną do granic ludzkich możliwości. Oddaną i wierną przyjaciółkę, która za nic uznaje podziały międzyludzkie. W pełni zgadza się ze stwierdzeniem, że nie liczy się to kim jesteś, ale jaki jesteś... Wbrew pozorom, nie przepada za chwilami, w których orientuje się, że winna jest komuś tzw. dług wdzięczności. Preferuje kontakty budowane na czystych kartach. Za szczelnym murem niedostępności i chłodnego podejścia do życia, wciąż skrywają się pokłady niewyplenionej jeszcze dziecięcej naiwności , wrażliwości i potrzeby otaczania się tymi, na których niezwykle jej zależy. Stanowi zbiór wszelkich znanych człowiekowi sprzeczności, co niekiedy utrudnia innym koegzystencję z nią. Ale wciąż nad tym pracuje. Grunt to nie tracić wiary we własne możliwości... Jest dziewczyną dość pamiętliwą. Choć doskonale potrafi oddzielić własne uprzedzenia od spraw ważniejszych niż te, z którymi boryka się na co dzień, nie oznacza, że tak od razu zapomina o tym, czego szczerze wolałaby nie pamiętać.
ZDOLNOŚCI
___________________________________________
Na Aithinne zawsze spoczywał obowiązek wyżywienia rodziny. Musiała opanować sztukę strzelania z łuku, musiała nauczyć się wbijać nóż w serce zwierząt, zabijać je z zimną krwią. Musiała nauczyć się biegle władać trójzębem, zarzucać sieci oraz robić haczyki z niczego. Musiała bezbłędnie rozpoznawać rośliny jadalne i trujące, nie mogła pozwolić sobie na żadną pomyłkę. Musiała się kamuflować i bezszelestnie poruszać, skakać po drzewach, nie poruszając przy tym żadnym listkiem. Musiała pływać w zburzonym morzu, własnymi siłami pokonując fale. Musiała porozumiewać się z mieszkańcami Czwórki, musiała pisać, czytać i liczyć. Musiała opracować system gestów i min; musiała umożliwić wszystkim zrozumienie jej. Musiała.
CIEKAWOSTKI
___________________________________________
Aithinne była kiedyś silna. Nadal jest. Możesz pamiętać ją jako roześmianą jedenastolatkę, której wszędzie było pełno, ale jednocześnie była niesamowicie oddalona. Nawiązywała jednak kontakty z resztą świata znacznie łatwiej niż reszta rodziny, której dom był na uboczu, a miejsce połowu otoczone tajemnicą. Nierozsądną, zwariowaną, pewną siebie, ambitną, radosną Aithinne. Tak było kiedyś. Przed wypadkiem. To on wszystko zmienił. Dziewczyna nie mogła pogodzić się z faktem, że jest niemową. Pamiętała, jak to było móc mówić, śmiać się. Jakim to było skarbem. A ona została go pozbawiona. Załamała się. Nie potrafiła się po tym wszystkim pozbierać. Całymi dniami leżała bez ruchu na swoim łóżku. Właściwie nie jadła, na pytania odpowiadała tylko wyrzutem wyraźnie wymalowanym w błękitnych oczach. Jednak jest silna. Człowieka można zniszczyć, nie pokonać. Dlatego wstała, ale już zupełnie jak inna osoba. Aithinne, jaką jest teraz, to swoje byłe zupełne przeciwieństwo. Cicha i spokojna, zawsze kieruje się swoim rozsądkiem. Stara się nie wychylać, całe dnie spędza sama z dala od innych. Utrzymuje od nich chłodny dystans, bo nie może znieść tych wszystkich spojrzeń. Nie lubi być w centrum zainteresowania. Nie wolno zrobić fałszywego kroku, bo ucieknie, nie wolno skłamać, bo straci do ciebie zaufanie, nie wolno jej skrzywdzić, bo tylko bardziej zamknie się w sobie. Papierowa, delikatna i bardzo wrażliwa istotka, która nikogo nie dopuszcza do swojego świata pełnego ciemności i ciszy. Ma w sobie jednak siłę, która pozwala przeżywać jej każdy kolejny dzień. Jej ambicje nadal są chorobliwie wysokie, a ona sama pozostaje piekielnie inteligentna i spostrzegawcza. Jej stare życie wciąż w niej tkwi. Niesamowicie uparta, nie daje sobą manipulować ani wykorzystywać. Żyje przeciwieństwami. Potrafi być charakterna i w swoim temperamencie gorąca jak ogień, ale jest również kojącą, zimną wodą.